Zaledwie 200 metrów od plaży w Mielnie znajdziemy bar, który w swojej ofercie ma większość dań typowych polskich dań. Przy szumie fal możemy zjeść śniadanie, jak i klasyczny polski obiad, dania rybne i mięsne, bogaty wybór surówek i zup. Wszystko świeże zapewnia pyszny obiad w typowo nadmorskim klimacie.
Jak zauważyliście na moim Instagramie, podczas majówki zrobiłam sobie wycieczkę do Poznania. Jest tam trochę ciekawych adresów, więc te kilka dni to zdecydowanie za mało, by porządnie go posmakować. Nie traktujcie więc tego zestawienia jako ostateczny, zamknięty przewodnik, raczej jako propozycję tego, gdzie można dobrze zjeść w Poznaniu – jeśli chcecie mieć pełny gastronomiczny obraz miasta, lepiej zwróćcie się do lokalnych blogerów. Moja lista natomiast nigdy nie będzie zamknięta – przy okazji kolejnych wypadów do Poznania na pewno będę starała się ją wydłużać. A jest po co wracać! Papierówka, ul. Zielona 8 Jedzenie w Papierówce bardzo pozytywnie nas zaskoczyło. Dania były ciekawe, atrakcyjnie podane i szalenie smaczne. No, może zupa z kalarepy (14 zł) na zdjęciu nie prezentuje się zbyt zachęcająco, ale musicie mi wierzyć na słowo – tak aksamitny krem jadałam tylko w najlepszych restauracjach. Świetny był również tatar wołowy z relishem z wędzonej papryki i dyni oraz oliwą pietruszkową (28 zł), a także cielęcina z sosem szczypiorkowym, musem z marchwi, brokułem, selerem naciowym oraz rollsem z ciasta filo z boczniakami, botwinką i kaszą gryczaną (48 zł), ale daniem, które najmocniej zapadło mi w pamięć, była kaczka z sosem na bazie kwasu chlebowego z kluską chlebową, marynowaną botwinką i żelem z rabarbaru (48 zł). Tak wspaniale przyrządzoną kaczkę jadłam tylko w nieistniejącej już krakowskiej Ancorze. Przy tym wszystkim dość blado wypadł deser, jabłka pod kruszonką (14 zł). Duży plus za to za bardzo przytulny ogródek i przesympatyczną obsługę. Gdyby Papierówka działała w Krakowie, byłabym częstym gościem. Szefowie kuchni: Paweł Piechniak Buczkowski i Michał Trawiński. Why Thai Food & Wine, ul. Kramarska 7 Jako że w Krakowie bardzo brakuje mi tajskiej restauracji z prawdziwego zdarzenia, z chęcią wybrałam Why Thai na pierwszą kolację w Poznaniu. Przystawki były fantastyczne – przygotowany w punkt i podkręcony nutką chilli grillowany kalmar z dodatkiem posiekanego mango i musu z marakui (21 zł) oraz łosoś w pikantnym sosie z kolendrą z dodatkiem kawioru z liczi (23 zł), który na myśl przywiódł peruwiańskie tiraditos. Curry też nie zawiodło – zarówno to zielone, z jędrnymi krewetkami (36 zł), jak i to z topinamburem i jagnięciną (56 zł). Oba dania w ogromnych porcjach, szczególnie to drugie, a osobno podany był jeszcze ryż, którego na zdjęciu nie ma. Na deser, niestety, mi miejsca nie starczyło. Ale wróciłabym chętnie, bo oprócz dobrego jedzenia, Why Thai ma też bardzo przyjemne wnętrze i dobre wino. Ośla Ławka, ul. Taczaka 23 Do wizyty w Oślej Ławce zachęcił mnie opublikowany w Kukbuku wywiad z jej młodym szefem kuchni Krzysztofem Łapawą. W wystroju restauracji można zauważyć wiele elementów związanych ze szkołą: jest pokój nauczycielski, mapa świata ze złożami naturalnymi, menu w okładce jak z zeszytu, a napoje podawane są w laboratoryjnych zlewkach; są nienachalne i fajnie wpisują się we wnętrze. W Oślej Ławce najbardziej zachwycił mnie śledź z kiszonym czosnkiem niedźwiedzim, nasturcją, młodymi ziemniakami, olejem lnianym, dymką i jogurtem (20 zł) – była w tym lekkość i intensywność podobna do tej, którą odnajduję w moim ulubionym ceviche. Opalany oscypek od Wojciecha Komperdy z prażonym kminkiem i rabarbarem (25 zł) również był świetny i pełen smaku, tak jak fenomenalny i chyba sławny już glazurowany boczek z jabłkami i szałwią (36 zł) czy lane kluski z grzybami i majerankiem (34 zł). Niczym nie zachwycił nas deser, w którym trochę zabrakło pomysłu – galaretka marchewkowa z rokitnikiem, pistacjami, marakują i śmietaną o smaku kwiatu pomarańczy (26 zł). Następnym razem postawiłabym na coś innego – może na “chleb z masłem”? YetzTu, ul. Krysiewicza 6 Jeśli nie wiecie, o co chodzi z tym całym ramenem, na punkcie którego od jakiegoś czasu wszyscy szaleją, to polecam wycieczkę do Poznania i spróbowanie ramenu w YetzTu. Nie wiem, jak inne, ale yakitori (32 zł) z szaszłykami z kurczaka oraz kamo (32 zł) z plastrami kaczki, liśćmi szpinaku i pędami bambusa sprawiły, że momentalnie odjęło nam mowę. Te zupy były tak kapitalne, że nie wiedzieliśmy nawet, co powiedzieć, tylko jedliśmy ten bulion i siorbaliśmy makaron, mając nadzieję, że nigdy nie zobaczymy dna miski. Spóźniliśmy się na rezerwację stolika i długo staliśmy w kolejce czekając na wolne miejsce przy barze, czyli na dwa z pięciu krzeseł, które nie są przeznaczone do rezerwacji. Cierpliwość się opłaciła. Jeśli kiedyś znajdę tak dobry ramen w Krakowie, od razu dam Wam znać. A nóż widelec, ul. Czechosłowacka 133 Restaurację A nóż widelec zostawiliśmy sobie na sam koniec, bo położona jest niedaleko autostrady, a więc idealnie nadała się na obiad tuż przed powrotem do Krakowa. Warto tam wpaść na świetną polską kuchnię; ręczę choćby za znakomity żurek na domowym zakwasie z kurkami i jajkiem (16 zł) czy pierogi faszerowane udźcem cielęcym (34 zł). Smażony sandacz wielkopolski z pieczonym kalafiorem, podwędzanym purée z selera, kaparami i palonym masłem oraz podaną osobno kremową kaszą z ziołami (58 zł) był doskonałym przykładem na to, jak powinno przygotowywać się rybę. Porcje są pokaźne, obsługa profesjonalna i do tego bardzo estetyczne wnętrze – czego chcieć więcej? Szef kuchni: Michał Kuter, zdobywca tytułu Szefa Kuchni Tradycyjnej Gault & Millau 2016. A Wy jakie miejsca Wy polecacie w Poznaniu? Które restauracje powinnam odwiedzić następnym razem? :) * Zapraszam na mój Instagram, gdzie na bieżąco możecie podglądać moje podróże. *
Czy w tym mieście w ogóle można zjeść dobrze i tanio? Okazuje się, że tak. I potwierdzają to sami mieszkańcy i turyści, którzy wybrali 10 najlepszych restauracji z tanimi, ale pysznymi
Obiad w Poznaniu za mniej niż 20 zł? To możliwe! Nasi czytelnicy znają wiele barów i restauracji w Poznaniu, w których zjemy dużo, tanio i smacznie. Wśród nich znajdziemy kuchnię polską, dania kuchni włoskiej, a nawet kuchnię tajlandzko-wietnamską. Zobacz galerię polecanych przez czytelników miejsc -->Pexels/zdjęcie ilustracyjneObiad w Poznaniu za mniej niż 20 zł? To możliwe! Nasi czytelnicy znają wiele barów i restauracji w Poznaniu, w których zjemy dużo, tanio i smacznie. Wśród nich znajdziemy kuchnię polską, dania kuchni włoskiej, a nawet kuchnię tajlandzko-wietnamską. Zobaczcie galerię polecanych przez czytelników "Głosu Wielkopolskiego" miejsc z tanimi obiadami w ofertyMateriały promocyjne partnera
2. Lulu Bistro. Jasne wnętrze, przyjazna atmosfera i korzystna lokalizacja sprawiają, że „Lulu Bistro” staje się coraz ważniejszym punktem na kulinarnej mapie Bydgoszczy. Kto wstąpi tu na śniadanie, ten będzie mógł napić się pysznej kawy i nacieszyć się smakiem bajgli z twarożkiem i wędzonym łososiem. Dla tych, którzy
Gdzie dobrze zjeść w Poznaniu? Które restauracje są najlepsze w twoim mieście? Gdzie jest tanio i smacznie? Na te pytania odpowiadałem wielokrotnie. I nie dlatego, że byłem nimi zmęczony. To bardzo fajne uczucie, że ludzie ufają twoim rekomendacjom, a ty możesz im wskazać dobre restauracje w Poznaniu. Postanowiłem jednak, że zamiast każdemu z osobna opowiadać o 5-10 najlepszych miejscówkach, zbiorę wszystkie moje doświadczenia w jednym miejscu. W ten sposób powstała lista moich ulubionych restauracji.
Tani sznycel w Wiedniu. Nie da się ukryć, że ceny jedzenia w Wiedniu są wysokie. Za takiego sznycla z ziemniakami trzeba zapłacić 15 – 20 EUR. Jeśli szukacie miejsca gdzie w Wiedniu można zjeść dobrze i tanio to zapiszcie sobie Kolar. Znajduje się kilkaset metrów od placu katedralnego ale w malutkiej, spokojnej uliczce.
Mamy wrażenie, że dopiero co z Poznania wróciliśmy, a tu psikus- szybkie zerknięcie na kalendarz uświadamiło nam, że od naszego pobytu w stolicy Wielkopolski minęły właściwie już dwa miesiące. A to feler! O Poznaniu można by długo i namiętnie i takie długo-namiętne teksty z miłą chęcią wyprodukujemy. Bo w Poznaniu zdecydowanie jest co oglądać, gdzie spacerować i co odkrywać. Ale, ale- wszystko traci urok, gdy robi się to na głodniaka. Więc, jak to mawiają zagraniczniacy, first things first- to proste, najpierw trzeba się najeść! Jeśli wpadacie do Poznania na weekend, koniecznie przetestujcie poniższe miejsca! Rogalowe Muzeum Poznania – wszystko o kultowych rogalach Co zrobisz, jak nic nie zrobisz- nie ma wizyty w Poznaniu bez rogala i już. No już nie udawaj, że tak liczysz kalorie – rogal się należy i kropka. Próbowaliśmy w ekhm-kilku miejscach i najbardziej do gustu przypadły nam te z cukierni przy ulicy 23 Lutego (na wysokości placu Wielkopolskiego). Były nadziane jak warszawscy turyści ;), w sam raz słodkie i od serca polukrowane tak, że na lukrze odciskały się opuszki palców- co by nie móc wyprzeć się słodkiego grzechu. Jeśli oprócz konsumpcji ciastka chcecie zrozumieć skąd ta sława, a na dodatek naprawdę od serca się pośmiać (tym samym zrzucając kilka kalorii- proste!), polecamy kultowe już miejsce na mapie Poznania- Rogalowe Muzeum Poznania. W trakcie godzinnego show w sposób lekki i wesoły dowiecie się nie tylko o historii rogali świętomarcińskich, ale również i samego Poznania. Wizyta jest bardzo interaktywna, okraszona wstawkami gwarowymi i poznańską autoironią, a jej zwieńczeniem może być dyplom rogalowego czeladnika :). Nam się udało :). KLIK — Modra Kuchnia- zabawy z tradycją Jeśli mowa o typowo wielkopolskich przysmakach, trudno nie oddać hołdu kaczce i gęsinie, które podobno z lubością konsumuje się również w Poznaniu. Z tych dwóch możliwości wybraliśmy kaczkę, którą raczyliśmy się w Modrej Kuchni. Fakt, że nie posiadamy z tej uczty ani jednego zdjęcia, mówi sam za siebie. W Modrej Kuchni kaczka serwowana jest w delikatnej poznańskiej pyzie, na poduszeczce z modrej kapusty i w otoczeniu aromatycznego sosu z żurawiną i migdałami. Mniam! Ten smak będziemy bardzo miło wspominać. KLIK: Raj i La Ruina- legendy Śródki Te miejsca, a właściwie jedno miejsce- kawiarnia i sąsiadująca z nią knajpka- prowadzone przez fantastycznie niespokojnych życiowo właścicieli to najbardziej charakterystyczny punkt poznańskiej dzielnicy Śródka. Jeszcze kilka lat temu był to absolutnie zapomniany zakątek Poznania, dziś odzyskuje swój blask i kusi sporą liczbą niewielkich domowych knajpek. Raj i La Ruina były prekursorami tego trendu- w jednej części lokalu wypijecie kawę na kilka egzotycznych sposobów i pokrzepicie się najsłynniejszym sernikiem w całym Poznaniu, w drugiej zaś skosztujecie dań z najróżniejszych zakątków świata. Bo musicie wiedzieć, że Monika i Jan, właściciele śródkowskiej gastronomii, to ludzie niezwykle aktywni podróżniczo, którzy z każdej wyprawy wracają pełni nowych inspiracji. Wystarczy zresztą przyjrzeć się wystrojowi knajpy- sterty magazynów podróżniczych, zdjęcia i pamiątki z wojaży, menu w postaci pocztówek, egzotyczna ceramika i książka kulinarna autorstwa właścicieli okraszona apetycznymi fotografiami egzotycznych ryneczków i knajpek- wszystko to stanowi spójną i ciekawą całość. To obowiązkowe miejsce na mapie każdego wojażera! Jedzenie również spełniło nasze oczekiwania (skusiliśmy się na azjatycki pad thai), ale to dla sernika wróciliśmy do tego miejsca ponownie. Codziennie serwowane są jego inne odmiany, a każda następna lepsza od poprzedniej. Koniecznie więc zajrzyjcie tu po drodze na Maltę lub wracając z Ostrowa Tumskiego! A jeśli w trakcie poznawania Poznania złapie Was deszcz, pamiętajcie- na tyłach Raju znajduje się maleńkie kino na ledwie 22 osoby- może akurat będą coś grać :)? KLIK – Falla- bliskowschodnie klimaty na Jeżycach Pozostając w niebanalnych klimatach, możemy polecić jeszcze jedno miejsce: jeżycką Fallę, specjalizującą się w bliskowschodnich i bezmięsnych klimatach. Różnorodne hummusy, aromatyczne falafele, doskonale doprawione bakłażany czy letnie białe chłodniki – to wszystko jest niesamowicie pyszne, ale gwóźdź programu jest jeden: łapa Fatimy, czyli mix wszelkich hummusowo-falafelowo-warzywnych pyszności. Jej, jakie to było dobre! Kolorowo, aromatycznie i całkiem zdrowo- no może poza niewinnym obżarstwem, na który sobie pozwoliliśmy. Tu się przyznajemy do jeszcze jednego grzeszku w kolejnym miejscu, dosłownie vis-a-vis: KLIK – Kafej- pierwsza wegańska kawiarnia w Poznaniu Jako że jesteśmy otwarci na nowinki kulinarne, z ciekawością zajrzeliśmy do nowej wegańskiej knajpy na poobiednią kawkę. Oprócz naprawdę dobrej kawy na kilku rodzajach mleka roślinnego uraczyliśmy się dwoma wegańskimi ciastami. Nie brzmi kusząco? Wystarczy spróbować, a opinię szybko zmienią nawet co bardziej konserwatywnych podniebienia. Serniki na bazie nerkowców dosłownie rozpływały się w ustach, a szeroki wybór deserów pozwalał przypuszczać, że nawet przy częstych odwiedzinach menu się nie znudzi. W rozmowie z właścicielem okazało się, że wyroby produkują własnoręcznie, a poznańscy weganie chętnie polecają sobie to miejsce- z przyjemnością dołączamy do tego grona! KLIK – Kontenery – drink na miejskiej plaży Obawiacie się już coraz mniej ciepłych wieczorów? Zamiast jojczyć, proponujemy pozaklinać trochę rzeczywistość. Amerykańscy naukowcy z pewnością dysponują jakimiś dowodami na to, że spędzanie wrześniowych wieczorów nad rzeką, w pobliżu miejskiej plaży, odpręża podobnie jak urlop w ciepłym miejscu. Mając na uwadze te poparte latami medycznych obserwacji doniesienia ;), polecamy udać się do nadwarciańskich ,,kontenerów” czyli KontenerArt. To idealne miejsce na spokojnego drinka w gronie znajomych, a i małe co nieco da się przekąsić. Z górnego tarasu doskonale widać wieże poznańskiej katedry, do tego lampka wina, zachód słońca, bicik w tle i żyć-nie-umierać. Kontenery to również miejsce kulturalne- sprawdźcie ofertę warsztatów, sesji jamowych czy improwizacyjnych show. KLIK- Nocny Targ Towarzyski- Poznań nie śpi, bo je i tańczy Warszawa ma swój Nocny Market, a Poznań Nocny Targ Towarzyski- czy tylko Kraków grzecznie śpi po 22 ** :)? Miejsce może trochę na uboczu, przy ulicy Kolejowej, w dawnej hali kolejowej PKP, ale koniecznie warto zadać sobie trochę wysiłku i dotrzeć do dzielnicy Łazarz. Targ otwarto zaledwie w tym roku, ale już na pierwszy rzut oka widać, że będzie to hicior. Połączenie streetfoodu, miejsca na luźnego drinka ze znajomymi i ogromnego densfloru wróży spory sukces. I rzeczywiście, gdy przyjechaliśmy tam po zmroku, na Targu było już gwarno, a licznie zgromadzone towarzystwo rozkręcało się przed imprezą. Przestrzeni nie brakuje, modny ostatnio loftowy klimat jest zagwarantowany, a skoro drażliwych sąsiadów dookoła nie uraczysz, miejsce ma szansę przyciągać zarówno za dnia (kino, warsztaty, spotkania), jak i nocą (szama i impreza). Pomysłodawcy, grupa Mytujemy, pragnie stworzyć miejscówkę, która żyje o każdej porze dnia i nocy i w której każdy znajdzie coś dla siebie. I rzeczywiście, chociażby dobór foodtrucków oraz stoisk najciekawszych poznańskich knajpek jest imponujący- coś na ząb znajdą zarówno mięsożercy, jak i wegetarianie, na słono, słodko i procentowo. Można spróbować oferty wielu stacjonarnych lokali i wracać do najpyszniejszych knajp np. zimą. Z kolei w niedzielę Targ oczekuje gości na Śniadaniach Towarzyskich, serwowanych do… 20 :). Spieszcie się więc na Kolejową, miejsce otwarte jest tylko latem (do końca września). **no dobra, Kraków, Dolne Młyny dają radę… KLIK- Trzy kawiarnie w okolicy Rynku- Weranda, Lawenda i Szarlotta Szybka przerwa w trakcie zwiedzania miasta? Te trzy kawiarnie w bezpośredniej bliskości rynku powinny skutecznie naładować Wasze baterie i zaoferować coś dobrego na ząb- w naszym przypadku zadziałały :). Werandę i Bistro Szarlottę znajdziecie na Świętosławskiej, po drodze do poznańskiej fary, natomiast Lawenda z charakterystycznym ogromnym oknem znajduje się na sąsiedniej ulicy Wodnej. Weranda zdecydowanie wygrywa ranking w kategorii najciekawiej urządzonego wnętrza, tam też zjeść można naprawdę sycącą lunchową bagietkę, popijając, zależnie od pogody, lemoniadą lub rozgrzewającym napojem. Niestety miejsce jest dość popularne i obsługa stolika potrafi chwilę potrwać- jeśli więc bardzo zależy Wam na czasie, lepszym pomysłem będzie sąsiednia Szarlotta. W tym miejscu skosztowaliśmy obiadowego ,,małego co nieco”, które skonsumowaliśmy przy stoliku z widokiem na wspaniałą poznańską farę. Jednak nasze serce zdobyły małe deserki, idealnie komponujące się z aromatyczną filiżanką kawy. Koniecznie spytajcie o dostępne danego dnia smaki i zjedzcie je wszystkie :). Śpiochów zaś ucieszy informacja, że śniadania w Lavenda Cafe serwowane są do 13 – zjecie tu klasyczne jajeczne wariacje śniadaniowe, owsianki, poranne koktajle i bardzo fajne ciasta. KLIK – KLIK- KLIK- Słowem, poznańska gastronomia ma sporo do zaoferowania, co zaczynają dostrzegać zarówno miejscowi, jak i przyjezdni. Z naszych rozmów wynika, że w mieście dzieje się pod tym względem coraz więcej i nowych niebanalnych miejsc z pomysłem przybywa w szybkim tempie. Warto więc mieć Poznań na oku, my zdecydowanie szykujemy ,,formę” na kolejną wizytę! Za wiele cennych gastronomicznych wskazówek dziękujemy ekipie
Położona blisko staromiejskiego rynku Havelská Koruna przyciąga poszukiwaczy tradycyjnej i taniej kuchni czeskiej. Miejsce popularne wśród naszych rodaków. Nie zdziwcie się jak nie usłyszycie czeskiego języka. Ceny. Zupy – 26-34 CZK (4,2 – 5,4 PLN) Dania główne – 89 CZK- 110 CZK (14-18 PLN) Napoje – 10 – 35 CZK (1,6 – 5
Ceny nad morzem 2022. Internauci wściekli na "paragony grozy" Za nami prawie połowa wakacji, a w internecie wciąż toczą się burzliwe dyskusje na temat cen nad polskim morzem w sezonie 2022. Atmosferę podgrzewają publikowane co jakiś czas zdjęcia "paragonów grozy", ukazujące ceny za jedzenie nad Bałtykiem. Widać na nich na przykład obiad dla 4-osobowej rodziny, za który trzeba zapłacić grubo ponad 250 zł, ponad 100 zł za porcję dorsza nad Bałtykiem, czy zapiekankę za prawie 30 zł. Użytkownicy mediów społecznościowych, którzy regularnie natrafiają na takie treści, już nie wytrzymują i coraz częściej dają upust swojej złości w internecie. Sprawdź koniecznie: Drożej już się nie da. Zobaczyliśmy paragon z ekskluzywnej restauracji nad morzem i opadła nam szczęka Fala hejtu pod "paragonami grozy" Coraz częściej pod zdjęciami paragonów grozy pojawiają się negatywne komentarze skierowane do... autorów tych wpisów. Wiele osób wskazuje, że ceny nad morzem nie są wcale wygórowane, a jedynie adekwatne do kosztów, jakie ponoszą właściciele gastronomii. - To normalny paragon i normalne ceny, gdzie niby ta groza? - komentuje jeden z internautów pod zdjęciem rzekomego "paragonu grozy". - Są miejsca, w których można zjeść smacznie i tanio. A jak się chodzi do restauracji na samej plaży, to nie ma się dziwić, że ceny są wyższe. Za widok i wygodę się płaci - podkreśla internautka. Inni dodają, że wyjeżdżając na wakacje nad morze i jedząc poza domem trzeba się liczyć z większymi wydatkami. A kogo na to nie stać, widocznie nie powinien wyjeżdżać na wakacje. - Jak ich nie stać na obiad, to niech nie jeżdżą na wakacje - podsumowuje bez ogródek jedna z internautek. Jakie są ceny nad morzem 2022? Czy rzeczywiście jest aż tak drogo? Szczegóły w galerii. Zobacz zdjęcia cen jedzenia nad Bałtykiem w naszej galerii - KLIKNIJ W ZDJĘCIE PONIŻEJ Polacy KLNĄ na drożyznę nad morzem. KEBAB 25 złotych! ZŁODZIEJSKIE Państwo!| Komentery
A3ybX. u0b9hcbw3e.pages.dev/7u0b9hcbw3e.pages.dev/82u0b9hcbw3e.pages.dev/33u0b9hcbw3e.pages.dev/10u0b9hcbw3e.pages.dev/12u0b9hcbw3e.pages.dev/16u0b9hcbw3e.pages.dev/27u0b9hcbw3e.pages.dev/70
gdzie dobrze i tanio zjeść w poznaniu